Komentarz bieżący dr. W. Żebrowskiego – populacja
Powiedzenie arabskie: ” Stu eunuchów, nie zastąpi jednego mężczyzny” sugeruje, że nie tylko absolutna liczebność ale także jakość i struktura populacji jest ważna. Swoją opinię na ten temat mieli ojcowie niepodległości. Marszałek Józef Piłsudski krótko i pochlebnie oceniał naród, krytycznie – ludzi. Premier Roman Dmowski w książce „Myśli nowoczesnego Polaka” pisał: „Wszystko co polskie jest moje: niczego się wyrzec nie mogę; wolno mi być dumnym z tego co w Polsce jest wielkie, ale i muszę przyjąć i upokorzenie, które spada na naród za to, co jest w nim marne”. Naród – to ciągłość historyczna pokoleń przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Najmniej trafnie potraktował siebie i nas wszystkich premier D. Tusk mówiąc: „polskość – to nienormalność”.
Wybitny hiszpański filozof Jose Ortega y Gasset zwrócił uwagę, że w XX wieku na scenę społeczną, niby barbarzyńcy do ogrodu, wdarły się masy, które stały się dominującym czynnikiem w sferze polityki, kultury i filozofii. Najwcześniej zapoczątkowała ten proces Rewolucja Francuska a rozszerzyła i utrwaliła Rewolucja Październikowa. Człowiek masowy – zdaniem Ortegi – żyje dość pospolicie, z dominantą na sprawy bytowe, trywializuje duchowy wymiar istnienia, potrzebę służby wartościom wyższym i Bogu. Mechanizmy demokracji pozwoliły mu wprowadzić reprezentantów do wszystkich dziedzin życia społecznego i politycznego, którzy w imię równości uzurpują sobie prawo do narzucania innym niezbyt ambitnej wizji życia. W efekcie więzy społeczne stają się wątłe, wspólnota słaba, rachityczna. ważniejszy jest konflikt niż współpraca, honorarium, a nie-honor.
Lata sześćdziesiąte XX wieku przyniosły także gwałtowne zmiany w kulturze masowej. Pojawiły się nowe gatunki muzyczne, swobodny styl bycia i ubioru, które najbardziej trafiały w gusta młodzieży. Takie zespoły, jak The Beatles czy Rolling Stones oraz technologia cyfrowa obniżyły rolę i rangę starszego pokolenia w rodzinie i społeczeństwie. Autorytetem stali się rówieśnicy, celebryci oraz idole. Ważną cezurę historyczną stanowił rok 1968 i rewolucja obyczajowa z jej liberalnym rzekomym „progresem” podważającym zastany porządek Z inspiracji lewicy amerykańskiej zmienił się sposób myślenia i kierunek rozwoju także społeczeństw europejskich. Odtąd nieustannie kroczymy jednak od absurdu do absurdu, od cywilizacji życia – w kierunku cywilizacji śmierci, podrygując na koncertach. Nie pomogła rotacja rządów opcji lewicowo liberalnej i tzw. prawicy esthablishmentowej, zbliżonej, niestety, etycznie do postulatów lewicy, takich jak aborcja /Hiszpania/, eutanazja /Holandia/, prostytucja /Niemcy, Holandia/, legalizacja związków homoseksualnych /Holandia, Francja/, narkotyki czy klonowanie /USA/.
Deficyt patriotyzmu, moralności i przyzwoitości najlepiej dali odczuć w Polsce i w Europie liderzy lewicy. Osoba W. Jaruzelskiego kojarzy się Polakom ze stanem wojennym, L. Millera – z moskiewską pożyczką, W. Cimoszewicza – z niechlubnymi radami dla powodzian i niegodnym zachowaniem podczas zawinionego wypadku. Ostatnio doprowadzony został przed oblicze Temidy, raczej nie na żarty, as lewicy czwarty – W. Olejniczak. Same gwiazdy! A skoro taka była „wierchuszka”, to cień pada również na członków, zwłaszcza, że nie reagowali, jak trzeba. Sondaże pokazują teraz niską popularność lewicy ale wieloletnia bylejakość jej decydentów osłabiła wiarę i morale całego społeczeństwa, najmocniej środowiska liberałów. Potwierdza to forma i treść wypowiedzi „j-elity” Platformy Obywatelskiej, nagranych przez kelnerów restauracji „Sowa i Przyjaciele” oraz obrazki liberałów w kajdankach – Nowaka, Karpińskiego i Palikota. Odwleka się natomiast, póki co, renowacja i ostrzenie narzędzi kata oraz budowa pojemnych obozów penitencjarnych dla konserwatywnego aktywu i elektoratu PiS, pomówionych bolszewickim zwyczajem zaocznie o rzekome „złodziejstwa”. Jednak nadal, mimo 1,5 roku obowiązywania demokracji walczącej i urabiania sędziów na modłę własną, nie udowodnionego przed sądem. Nic więc dziwnego, że D. Tusk świadom skali pomówień i swojej winy, co rusz mobilizuje koalicjantów do energiczniejszego rozprawienia się „ze złem”, grożąc wyczerpaniem się cierpliwości u żądnych krwi PiS-u zwolenników Koalicji Obywatelskiej z obawy przed „reasumpcję dokonań” w razie utraty władzy.
Podział narodu na „masę” i „elity” nie jest -zdaniem Ortegi – podziałem na klasy społeczne, lecz na klasy ludzi. Stąd nie należy go utożsamiać z historyczną stratyfikacją społeczeństwa na klasy wyższe i niższe ponieważ w łonie każdej z nich istnieje masa i elita. W czasach monarchii elity wyrastały i gromadziły się wokół króla i jego dworu. Kandydatów kształciły i dostarczały głównie rody arystokratyczne, magnackie i szlacheckie. Nasze polskie, autentyczne elity, staraniem okupantów niemieckich i rosyjskich niemal w całości spoczywają, niestety, w ziemi. Nowym, po wojnie nie pozwolono zaistnieć. Ich miejsce zarezerwowano dla aktywu socjalistycznej inteligencji pracującej miast i wsi. Miejsca na świeczniku przeznaczano z reguły dla synów i córek aktywu monopartii, jej aparatu bezpieczeństwa, wojska oraz działaczy socjalistycznych młodzieżówek. Doszkoleni także za granicą obejmowali w Polsce najważniejsze stanowiska państwowe. Przykładem A. Kwaśniewski, W. Cimoszewicz, J. Oleksy, J. Wiatr i inni. W imię rzekomego postępu głównie za ich rządów zaczęło się w Polsce bezkrytyczne naśladownictwo lewicowych trendów i mody Zachodu. Zarzucano stopniowo tradycję narodową, wiarę i własną tożsamość. Kryteria ideologiczne w większym stopniu niż dokonania naukowe zaczęły warunkować awanse, rozwój i dobór kadry naukowej oraz proces dydaktyczny studentów. W dłuższej perspektywie odbiło się to na jakości absolwentów, w szczególności studiów humanistycznych, dziennikarskich i prawniczych. Z tego okresu pochodzą liderzy wojującej „kasty”. Cierpi nauka i prawda. Międzynarodowy Ranking polskich uczelni sytuuje je dopiero w czwartej i piątej setce najlepszych na świecie. Nasiliła się walka z religią. Kilkakrotnie doszło już do jawnego, bezkarnego naruszania autonomii świątyń katolickich oraz godności ich obrońców. W mediach rozszerzył się hejt a w realu fizyczna przemoc wobec księży, katechetów i wiernych. A wśród dzieci – w szkołach. W najbardziej obrzydliwy sposób zachowują się ośmiogwiazdkowe i celebryckie „je-lity.” Z głupoty lub dla interesu pogubili się nawet niektórzy byli konserwatyści – P. Kowal, P. Zalewski, P. Poncyljusz. Parytet płci wymusza obecność w tym gronie chociaż jednej kobiety. To pani J. Kuźlik-Rostkowska.
Europa pod rządami oszołomionych ideologią, oderwanych od rzeczywistości europejskich liberalno-lewicowych polityków, zmierza ciągle do samozatracenia. Na pytanie czy Francja, atomowe mocarstwo, jest upadającą potęgą twierdząco odpowiedziało aż 82% respondentów sondażu „Global Trends” przeprowadzonego przez pracownię IPSOS. Francuski dziennikarz Jerome Fourquet wymienia 4 główne przyczyny radykalnego pogorszenia się nastroju Francuzów:
1/ dechrystianizacja / „Tam gdzie nie ma Boga, nie ma i człowieka” – Mikiołaj Bardiajew/
2/ dezidustrializacją /Wielki przemysł stanowił w 1980 r.24% PKB, a w 2019 r. tylko 10% krajowego PKB /
3/ penalizacja własnych win kolonialnych /pedagogika wstydu, ustawy Taubiry z 2001r., poprawność polityczna/
4/ imigracja – /Groźba utraty tożsamości narodowej! Imię muzułmańskie w 1900r. miało 0% noworodków, w 2021 aż 21,1% niemowląt./
Polska zbiorowość, póki co, daleka jest od takich ciężkich grzechów, jakie są na porządku dziennym w najbogatszych państwach UE. Nie powinno to usprawiedliwiać obniżania przez „koalicję 13 grudnia” stopy życiowej Polaków, zastanej po rządach Zjednoczonej Prawicy. Najczęstszym naszym przewinieniem jest chyba laicyzacja młodzieży, inspirowana w przeważającej mierze modą i cyfryzacją oraz osobami i mediami obcego ducha. Wielki przemysł dopiero budujemy, kolonii nie mieliśmy, nielegalnej imigracji boimy się z racji ideowego profilu obecnego rządu i wyjątkowej głupoty dużej części obywateli, którzy chcąc dokuczyć PiS-owi odrzucili pytania referendalne, niszcząc plomby zaworów bezpieczeństwa i dobrostanu wszystkich Polaków. To wiele mówi o jakości umysłów i sumień liberalno-lewicowej połowy naszej zwijającej się populacji, której ponad 37 milionowa liczebność zmniejszyła się na koniec bieżącego roku o kolejne 136 tysięcy osób. Mimo dodatniego od dwóch lat salda zagranicznej migracji!.
Co gorsza – stan naszej populacji kurczyć się nie przestanie, o ile ateistyczna, lewicowo-liberalna opcja przy sterach rządów na dłużej zostanie.
/-/ Wojciech Żebrowski